GRAŃ ROHACZY: ROHACZ OSTRY I ROHACZ PŁACZLIWY

by Kamil | ONE STEP FORWARD

W końcu nadarzyła się wspaniała okazja, aby spróbować swoich sił na Orlej Perci Tatr Zachodnich. Tak właśnie nazywany jest odcinek rozciągający się od Jamnickiej Przełęczy przez Rohacz Ostry i Rohacz Płaczliwy, na Smutnej Przełęczy kończąc. Najbardziej byliśmy ciekawi osławionego Rohackiego Konia, który miał być wisienką na torcie podczas tej wycieczki. Czy dostarczył on nam wystarczającej dawki adrenaliny? Czy faktycznie szlak jest tak trudny, jakim go malują? Wpadajcie poczytać! 


Rohacze – dojazd i parking

W słowacką część Tatr Zachodnich wybraliśmy się z Krakowa samochodem. Na wysokości Rabki odbijamy w prawo w drogę krajową nr 7 i przekraczamy granicę w Chyżnem. Następnie kierujemy się zgodnie z oznaczeniami na Habóvkę oraz Zuberec, aby ostatecznie wylądować na ogromnym parkingu kompleksu narciarskiego „Rohace – Spalena”.

Podróż trwała 2:10 h, co niewątpliwie jest zasługą wyjazdu z Krakowa grubo przed godziną 4. Parking przy kompleksie jest płatny, koszt za cały dzień to wydatek 5 €. Sami jednak tej opłaty nie ponieśliśmy, ponieważ było na tyle wcześnie, że budka parkingowa stała pusta.

Rohacze – pętelka z Rohackiej Doliny

Rohacza Ostrego i Płaczliwego można ugryźć na kilka sposobów, jednak według mnie tylko jeden jest godny uwagi (przy założeniu, że poruszamy się samochodem i chcemy wrócić w to samo miejsce, gdzie został on zaparkowany). Możemy „zaatakować” je z Siwej Polany tj. przez Polanę Chochołowską, Grzesia, Rakoń i Wołowiec. Po przejściu Ostrego i Płaczliwego mamy wtedy opcję zejścia do Smutnej Przełęczy i powrotu przez Tatliakovą Chatę i Przełęcz Zabrat lub powrotu dokładnie ta samą trasą tj. ponowne pokonanie Rohackiego Konia. Trasa ta jednak jest według mnie zabójcza pod względem kondycyjnym – ponad 30 km oraz ponad 2000 m przewyższenia. Jeśli chcecie się katować, to zapraszam!

Osobiście wybraliśmy pętlę mająca swój start w Dolinie Rohackiej. Szlak prowadzi kolejno przez Przełęcz Zabrat, Rakoń, Wołowiec, Rohacz Ostry, Rohacz Płaczliwy oraz Smutną Przełęcz, na której skręcić można w niebieski szlak, który zaprowadzi nas do Tatliakovej Chaty. Prezentowany wariant to „zaledwie” 20 km i około 1500 m przewyższenia, także zaoszczędzamy na nim sporo sił w porównaniu do szlaku z Doliny Chochołowskiej. Istnieje również możliwość pokonania tej pętli w przeciwnym kierunku, tj. wchodząc uprzednio na Rohacza Płaczliwego. Musimy jednak pamiętać, że w tym wariancie będziemy pokonywać Rohackiego Konia schodząc w dół. Jeśli to Wam niestraszne, to oczywiście możecie wybrać ta opcję – ja osobiście wolę jednak podchodzić w cięższych miejscach, stąd taki wybór trasy.

UBEZPIECZ SWOJĄ PODRÓŻ

Wyjeżdżając w Tatry na Słowację koniecznie pamiętajcie o ubezpieczeniu, ponieważ akcje ratownicze są tam płatne. Sami najczęściej korzystamy z bezpłatnego kalkulatora i za jego pomocą wybieramy najlepszą ofertę.  

W kierunku Tatliakovej Chaty (Ťatliakova chata)

Problemu z odnalezieniem interesującego nas szlaku nie mieliśmy żadnego. Chwilę przed godziną 6 rano ruszamy żwawym tempem i opuszczamy tereny parkingu pod Spaloną (Parkovisko pod Spálenou). Pierwsze 10 minut podejścia skutecznie nas rozgrzewa. Zielony szlak dojściowy prowadzi przez las i pomaga zaoszczędzić trochę czasu. Przy skrzyżowaniu Sindlovec kończy on swój bieg i łączy się ze szlakiem czerwonym, prowadzącym przez jedno z odgałęzień Doliny Zuberskiej – Dolinę Rohacką (Roháčska dolina).

Teraz czeka nas mniej przyjemna wędrówka po asfalcie, który do złudzenia przypomina ten ciągnący się na trasie z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka. Na szczęście ten tutaj jest bardziej przystępny, ponieważ liczy sobie 3.5 km i jego przejście zajmuje nam nieco ponad godzinę. Po drodze do Tatliakovej chaty ukazują się nam okazałe szczyty Tatr Zachodnich. Przy skrzyżowaniu szlaków na Adamculi (1189 m n.p.m.) mamy na przykład wspaniały widok na zjawiskowe Trzy Kopy oraz Hrubą Kopę. Trochę dalej natomiast odsłania się Wołowiec oraz poszarpane zbocza Rohacza Ostrego i Rohacza Płaczliwego, na które dzisiaj zmierzamy.

Ťatliakova chata (1350 m n.p.m.)

Do Tatliakovej chaty dochodzimy jedni z pierwszych. Oprócz nas jest tutaj w porywach do 10 osób, którzy podobnie jak my lubią ruszać na szlak skoro świt. Rozsiadamy się na jednej z licznych ławek i zarządzamy przerwę na pożywne śniadanie, które wzmocni nas przed dalszą wędrówką. Obok nas znajduje się obelisk upamiętniający Jána Ťatliaka, natomiast za naszymi plecami rozciąga się niewielki staw – Czarna Młaka (Ťatliakove pleso).

Ťatliakova chata zwana jest potocznie Bufetem Rohackim, który czynny jest wyłącznie w okresie letnim. Jego początki sięgają 1883 r., kiedy to powstał tutaj pierwszy budynek. W 1941 roku ukończono budowę nowego schroniska, jednak Niemcy spalili je doszczętnie w 1944r. podczas II wojny światowej. Późniejsza historia niestety wcale nie była lepsza. W 1947 roku powstał budynek posiadający aż 100 miejsc noclegowych, jednak nie przetrwał on nawet 20 lat (ponownie został zniszczony wskutek pożaru). Obecnie Bufet Rohacki mieści się w budynku narciarni, której jako jedynej nie strawił ogień w 1963 roku. W swojej ofercie oprócz ciepłych posiłków posiada również miejsca noclegowe (od 3 sezonów)

Zielonym szlakiem na Przełęcz Zabrat (Sedlo Zábrať)

Dla tych, którzy chcieliby najpierw zdobyć Rohacza Płaczliwego, a następnie Ostrego czeka zielono – niebieski szlak. Na pewno nie przeoczycie go, bo przy jego wylocie stoi sporych rozmiarów tabliczka z napisem „Smutna Dolina”. My jednak obieramy zielony szlak prowadzący na Przełęcz Zabrat (Sedlo Zábrať), od której dzieli nas według szlakowskazu 45 minut. Nie będzie to jednak proste i przyjemne podejście, ponieważ do pokonania mamy ponad 300 m przewyższenia na odcinku 1,5 km.

Początkowy fragment trasy wznosi się dość łagodnie i prowadzi zakosami przez las. Szybko jednak nabiera rumieńców, nachylenie rośnie i idzie się nam już coraz to ciężej. Wszelkie niedogodności wynagradzają nam przynajmniej piękne widoki. W dole rozciągała się Dolina Rohacka, a nad nią wisiały m.in. Trzy Kopy, Banówka, Spalona Kopa i Salatyny. Na przełęczy znajduje się kolejne już skrzyżowanie szlaków. Do zielonego, którym wędrowaliśmy dołącza szlak żółty wychodzący z okolic Chaty Zverovka (1028 m n.p.m.). Za tym właśnie oznaczeniem kierujemy się w stronę Rakonia.

Podejście na Rakonia i Wołowiec

Nie zatrzymujemy się na Przełęczy Zabrat, tylko pędzimy ile sił w nogach na Rakoń, bo tam będzie okazja, aby zjeść drugie śniadanie. Podejście już nie jest tak męczące i po niespełna pół godziny jesteśmy na miejscu. Na Rakoniu bywałem już kilkukrotnie, ale panoramy roztaczające się stąd na okolicę oraz widok na pobliski Wołowiec zawsze mnie elektryzują. Zresztą, co będę opowiadał – sami zobaczcie! Więcej podpisanych panoram znajdziecie we wpisie Grześ, Rakoń i Wołowiec, który zamieszczam poniżej:

Podejście na Wołowiec też jest nam oczywiście znane, to w końcu nasz pierwszy tatrzański dwutysięcznik! Dlatego też, po odpowiednim posiłku obniżamy się w stronę niewielkiej Przełęczy Zawracie, aby zaraz potem mozolnie piąć się w górę po stosunkowo stromym i sypkim zboczu. Pamiętam, że to podejście zawsze wymagało ode mnie sporo wysiłku, dzisiaj jednak wszystko szło sprawnie. Po lewej mamy rozległą Wyżnią Dolinę Chochołowską, po prawej – Rohacką Dolinę z Rohackimi Stawami i Tatliakovą Chatą. Widzimy też szczyty, z którymi już niedługo przyjdzie nam się zmierzyć. Wyglądają trochę złowrogo, szczególnie Rohacz Ostry, który z tej perspektywy prezentuje się naprawdę imponująco. Jakieś 10 minut od szczytu, na prawo odbija bardzo wyraźna, wydeptana ścieżka, omijająca szczyt Wołowca. Nie do końca legalnie postanawiamy z niej skorzystać i przetrawersować jego zbocze, aby zaoszczędzić trochę czasu i szybciej zameldować się na Jamnickiej Przełęczy. A później już tylko słynne Rohacze! 

Rohacz Ostry – nadchodzimy 

Na Jamnickiej Przełęczy (Jamnícke sedlo) obieramy czerwony szlak turystyczny, który ciągnął się będzie aż do Smutnej Przełęczy (Smutné sedlo). Jest to fragment Głównej Grani Tatr Zachodnich. Z siodła przełęczy podziwiamy szczyty Wołowca, Łopaty, Jarząbczego Wierchu, Raczkowej Czuby oraz Jamnicką Dolinę wraz z Wyżnim Jamnickim Stawem. Zwarci i gotowi ruszamy ku nowej przygodzie.

Na początku wita nas skalny odcinek, który gdzieniegdzie zawiera elementy wspinaczkowe. To trzeba postawić większy krok, to podciągnąć się z wykorzystaniem skalnego występu. Taki trochę szlak na Kościelec. Przyda się też na pewno dobra kondycja i obycie z ekspozycją, bo trasa poprowadzona jest głównie granią, która odpada bardzo stromymi urwiskami. Wszystko jednak jak na razie przebiega sprawie i szybko dochodzimy do pierwszych łańcuchów (uświadczymy je wyłącznie w drodze na Rohacz Ostry). Te nie sprawiają nam żadnych problemów i po wyjściu na skalną półkę naszym oczom ukazuje się rzekomo najtrudniejszy odcinek na całej dzisiejszej trasie.

Rohacki Koń – czy naprawdę jest się czego bać?

Owym miejscem jest słynny Rohacki Koń, o którym krążą wręcz legendy. Liczne relacje, zdjęcia, filmy z Go Pro demonizują go i przedstawiają, jako arcytrudny fragment przeznaczony tylko dla tatrzańskich wyjadaczy. Trzeba oczywiście przyznać, że odcinek ten jest ostry jak brzytwa i mocno eksponowany. Uważam jednak, że zdjęcia i filmy z tego miejsca w żaden sposób nie oddają tego, co czeka nas w rzeczywistości. Nie rozumiem też sposobu pokonywania tej wąskiej grani. Większość osób robi to na okrak, a tak naprawdę na spokojnie da się ją przejść lewą stroną, po której rozpięto około 9 metrów żelastwa.

Czy łańcuchy na Rohackim Koniu się przydają? Ja osobiście z nich nie korzystałem, ponieważ czułem się pewniej łapiąc za skałę, która jest w tym miejscu bardzo dobrze urzeźbiona. Nie ma też problemu z miejscem na nogi i stawianiem kolejnych kroków. Trzeba natomiast być cały czas skupionym i ostrożnym, bo jak wiadomo o wypadki w górach nie jest ciężko.

Po pokonaniu skalnego konia schodzimy w dół w kierunku Rohackiej Szczerbiny, czyli małej przełęczki oddzielającej wierzchołki Rohacza Ostrego. Widzimy już jak na dłoni szczyt, na którym planujemy dłuższą przerwę. W pewnym momencie naszym oczom ukazuje się około 5-metrowy kominek, ubezpieczony ciągiem łańcuchów. W tym miejscu ułatwiają one znacznie wędrówkę i dokładnie o 09:50 stajemy na szczycie Rohacza Ostrego (dokładnie 40 min po starcie z Jamnickiej Przełęczy).

Rohacz Ostry – panoramy ze szczytu

Będąc na szczycie pierwszego z Rohaczy widoki wprawiają nas w osłupienie. Na północy ukazuje się nam potężny Wołowiec i jego kolega Rakoń. Południe zarezerwowane jest przede wszystkim dla Barańca, któremu wtórują Smrek, Szczerbawy i Klin. Na wschodzie mamy obraz na Otargańce z ich królową – Raczkową Czubą, Jarząbczy Wierch, piramidalny Starorobociański Wierch czy Bystrą i Błyszcz. Bardzo dobrze widoczne są również szczyty Tatr Wysokich m.in. Świnica, Kozi Wierch czy Granaty. Zachód natomiast to nasz kolejny cel, czyli Rohacz Płaczliwy oraz pozostałe szczyty należące do przepięknej grani RohaczyTrzy Kopy, Hrubą Kopę, Banówkę, Spaloną, Slatyny i Brestową.

Rohacz Płaczliwy – czy wyciśnie z nas łzy?

Zejście z Rohacza Ostrego na Rohacką Przełęcz (Roháčske sedlo) trochę mnie zaskoczyło. Musze się Wam przyznać, że ubezpieczony łańcuchami komin, którym się tutaj schodzi w dół był jedynym miejscem, w którym delikatnie się zaciąłem na całej dzisiejszej trasie. Nie jakiś Rohacki Koń, czy inny odcinek podczaj wejścia na Rohacza Ostrego. Trudność w moim przypadku polegała na jednej sekwencji, podczas której przez dłuższą chwilę zastanawiałem się, gdzie postawić stopę, aby bezpiecznie zejść. W tym miejscu akurat łańcuch jest mega pomocny i polecam trzymać się go mocno.

Dalsza trasa na najwyższy punkt dzisiejszego dnia jest już pozbawiona niespodzianek. Muszę jednak przyznać, że jest ona niezwykle efektowna, ciekawa i nie sposób się na niej nudzić (głównie z powodu dość znaczącej ekspozycji). Na 5 minut od wierzchołka Rohacza Płaczliwego (2125 m n.p.m.) dołącza do czerwonego szlaku, którym wędrujemy szlak żółty, wychodzący z Żarskiej Doliny. Chwilę przed 11 meldujemy się na szczycie (po 50 minutach od zejścia z Rohacza Ostrego).

Jeśli podoba Ci się, to co robię i chcesz wesprzeć moją działalność – postaw mi kawę mocy na szlaku! Ja odwdzięczę się kolejną relacją z wyjazdu, praktycznymi wskazówkami, poradą czy niezbędnymi informacjami, które pomogą Ci zaplanować urlop. Dziękuje!

Dodatkowo, każdy kto wesprze moją działalność otrzyma 45 dni darmowego dostępu do bogatej biblioteki audiobooków oferowanych przez BookBeat! 

Rohacz Płaczliwy – panoramy    

Panoramy rozpościerające się ze szczytu są bardzo podobne do tego, co widzieliśmy będąc na Rohaczu Ostrym. Z Rohacza Płaczliwego bardzo dokładnie prześledzić możemy dotychczas pokonaną trasę i przeanalizować odcinek Trzy Kopy – Banówka, który mamy w planach do przejścia już jutro. 

Smutna Przełęcz i zejście do parkingu

Po 30 minutach jesteśmy już na Smutnej Przełęczy (Smutné sedlo). Przez chwilę miałem niecny plan, że może dobrze byłoby wydłużyć pętelkę i zejść dopiero na Banikowskiej Przełęczy. Na całe szczęście Jarek i Daniel skutecznie zgasili moje zapędy i rozpoczęliśmy zejście niebieskim szlakiem przez Smutną Dolinę do Tatliakovej Chaty. Piszę na szczęście, bo bardzo dobrze ocenili zbliżającą się z oddali nawałnice. Burza dopadła nas jak byliśmy około 20 minut drogi od parkingu. Będąc wtedy na grani na pewno nie byłoby mi wtedy do śmiechu. 

Wracając do wędrówki przez Smutną Dolinę. Ogólnie bardzo nie lubię zejść, ale to akurat nie należy do takich, które rozkłada mnie i moje kolana na łopatki. Schodząc mamy ciekawe widoki na Rohacze oraz potężny masyw Wołowca, który z tej perspektywy wygląda nad wyraz okazale. Skalnym rumowiskiem dochodzimy do rozwidlenia szlaków – w lewo odbija zielony szlak prowadzący nad Rohackie Stawy. My jednak kierujemy się wprost do Tatliakovej Chaty, aby choć na chwile usiąść i odpocząć nad brzegiem Czarnej Młaki tj. Ťatliakovego plesa.

Po krótkiej przerwie czeka nas już tylko nudny i monotonny spacer na parking Rohace – Spalena.

Nocleg w Tatrach Słowackich – Grań Rohaczy i okolice

Szukasz wymarzonego miejsca na nocleg w Tatrach Słowackich? Planując wycieczkę Granią Rohaczy najwygodniej będzie Ci szukać noclegów w takich miejscowościach jak: Habówka, Zuberzec czy Orawice.

Natomiast, jeśli chcesz spędzić urlop po polskiej części Tatr, to koniecznie sprawdź platformę AlohaCamp. Znajdziesz tam nadzwyczajne miejsca noclegowe – glampingi, klimatyczne domki, domki na drzewach, prywatne kempingi czy tiny houses.

Dla naszych Czytelników mamy też coś specjalnego! Wystarczy, że klikniesz w poniższy baner:

AlohaCamp - 100 zł żniżki na pierwszą rezerwację

Ciekawostki

  • jadąc w Tatry na Słowację pamiętajcie o ubezpieczeniu, ponieważ akcje ratownicze są tutaj płatne. My ubezpieczenie najczęściej kupujemy przy użyciu tego kalkulatora: LINK TUTAJ
  • wstęp do Tatrzańskiego Parku Narodowowego (Tatranský národný park, TANAP) jest bezpłatny
  • koszt parkingu pod Spaloną (Rohace – Spalena) to 5 EUR za cały dzień
  • szlak prowadzący przez Rohacze jest wymagający, trudny technicznie, dlatego nie polecamy go poczatkującym Tatromaniakom
  • w Dolinie Rohackiej znajduja się 4 Rohackie Stawy (Roháčske plesá) – Wyżni, Niżni, Pośredni i Mały Staw Rohacki
  • Rohacz Ostry (Ostrý Roháč) nazywany bywa czasami słowackim Matterhornem, ze względu na charakterystyczną sylwetkę
  • w 1973 roku powstał projekt budowy kompleksu w Dolinie Rohackiej i Dolinie Zuberskiej. Przewidywał on m.in. wybudowanie 2 kolejek linowych, 8 wyciągów narciarskich, 2 skoczni oraz hotelu. Ostatecznie plany nigdy nie zostały zrealizowane
  • nazwa Rohacz Ostry pochodzi od słowa „rogaty” (charakterystyczny kształt góry)

Podsumowanie – czy Orla Perć Tatr Zachodnich faktycznie jest taka straszna?

Wycieczka przez Rohacz Ostry (2088 m n.p.m.) i Rohacz Płaczliwy (2125 m n.p.m.) trudnością zdecydowanie odbiega od tego, co możemy spotkać m.in. podczas wycieczki na Wołowiec, Kończysty, Starorobociański czy Jarząbczy Wierch. To wymagająca, ale też bardzo widokowa i niebanalnie poprowadzona trasa. Nie brak tu efektownych ekspozycji, intrygujących przejść z łańcuchami oraz ciekawych i technicznych odcinków wspinaczkowych.

Dodam też, że Rohackiego Konia na pewno nie trzeba się obawiać! Spokojnie jest do przejścia. Co więcej powiem Wam, że odcinek w grani Rohaczy pomiędzy Hrubą Kopą i Banówką był według mnie trudniejszy technicznie do przejścia. To jednak oczywiście moje subiektywne odczucie.


Jeśli podoba Ci się, to co robię i chcesz wesprzeć moją działalność – postaw mi kawę mocy na szlaku! Ja odwdzięczę się kolejną relacją z wyjazdu, praktycznymi wskazówkami, poradą czy niezbędnymi informacjami, które pomogą Ci zaplanować urlop. Dziękuje!

Dodatkowo, każdy kto wesprze moją działalność otrzyma 45 dni darmowego dostępu do bogatej biblioteki audiobooków oferowanych przez BookBeat! 

MOŻESZ ZAJRZEĆ RÓWNIEŻ TUTAJ