MAJORKA, DZIEŃ 4 – PRZYLĄDEK FORMENTOR I CUEVAS DEL DRACH

by Kamil | ONE STEP FORWARD

Nasz pobyt na Majorce powoli zaczął wchodzić w decydującą fazę. Były już przecudowne i klimatyczne miasteczka, trekking po górach Serra de Tramutanta oraz spanie w namiocie. Zew przygody zdawał się wołać o nowe atrakcje, dlatego też zdecydowaliśmy się wybrać na najlepszy punkt widokowy na Przylądku Formentor oraz do średniowiecznej perełki Majorki w postaci Alcudii. Na zakończenie wybraliśmy się jeszcze do zjawiskowych jaskiń Cuevas del Drach.


Dojazd na Przylądek Formentor (Cap de Formentor)

Po miłym wypoczynku w hotelu Illa d’Or & Illa d’Or Club Apartments postanowiliśmy zobaczyć na własne oczy uważany za najpiękniejszy punkt widokowy Majorki – Przylądek Formentor. Aby się tam dostać skorzystaliśmy z wypożyczonego na początku wyjazdu samochodu. Jeśli nie macie ze sobą rowerów i nie posiadacie żelaznej kondycji, to auto jest według mnie jedynym słusznym wyborem, aby dostać się w to miejsce (za wyjątkiem okresu letniego!).

Uwaga!

W lipcu i sierpniu droga na przylądek Formentor zamykana jest dla samochodów. Dojedziecie tam wyłącznie transportem publicznym! Cała ta sytuacja spowodowana jest ogromnym ruchem turystycznym w tym okresie i chęcią jego ograniczenia.

Droga na odcinku około 13 km wiedzie licznymi serpentynami, jest wąska, stroma i nie wyobrażam sobie pokonywania jej w zatłoczonym autobusie. Jeśli jednak środki transportu zbiorowego Was nie przerażają, to najlepszą bazą wypadową jest Port de Pollença (tam gdzie mieliśmy nocleg). Na przylądek kursuje autobus linii 353, zawożący turystów aż do punktu końcowego, którym jest latarnia morska.

Formentor – kilka informacji technicznych

  • przylądek Formentor stanowi najbardziej wysunięty na północ punkt Majorki oraz przedłużenie gór Serra de Tramutanta
  • nazwa Formentor pochodzi od łacińskiego słowa Frumentorum, które oznacza miejsce uprawy pszenicy
  • na krańcu przylądka znajduje się latarnia morska (El Faro de Formentor), która została wybudowana w 1863 r.
  • projektantem 13 – kilometrowej drogi prowadzącej na kraniec przylądka jest włoski inżynier Antonio Paretti Coll, który stworzył słynną Sa Calobrę

Przylądek Formentor – punkty widokowe

Jadąc samochodem nie możemy nadziwić się widokom, które rozpościerają się wokoło. Urwiste, skaliste zbocza kontrastują z krystaliczną, lazurową wręcz wodą. Pierwszym naszym przystankiem stał się Mirador des Colomer, przy którym znajduje się spory parking (darmowy). Tego punktu nie możecie przegapić!

Mirador des Colomer wita nas pierwszorzędnymi panoramami na wybrzeże Morza Śródziemnego oraz pozostałą część Majorki. Żeby się na niego wdrapać do pokonania mamy kilkadziesiąt schodów, które w połączeniu z palącym słońcem nie ułatwiają życia. Warto jednak się wysilić – widoki są zjawiskowe!

Będąc na kamiennym tarasie dostrzegamy po drugiej stronie charakterystyczną wieżę strażniczą. Jest to XVI – wieczna Torre d’Albercutx, stanowiąca w przeszłości miejsce, z którego wypatrywano pirackich statków. Jako, że sama wieża położona jest na wysokości 380 m n.p.m. jest wspaniałym punktem widokowym. Ze względu na napięty grafik, nie byliśmy jednak w stanie przetestować tego na własnej skórze.

Cala Figuera – zatoczka warta grzechu

Zanim na dobre trafimy w okolice morskiej latarni, postanawiamy kolejny już raz zboczyć z głównej drogi, aby zobaczyć coś niezwykłego. Naszym celem, który wyszukaliśmy na mapie jest Cala Figuera – niewielka zatoczka z kamienistą plażą.

PRZYNIEŚ GÓRY DO SWOJEGO DOMU!

Dojście do niej było nieco problematyczne w sandałach, ale daliśmy radę. Trzeba jednak uważać, ponieważ jest dość stromo, a ponadto drobne kamyczki sprawiają, że o poślizgnięcie nie jest trudno. Stając u wrót zatoczki w osłupienie wprawia nas odcień wody. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem! Klimatu temu miejscu dodają również porozrzucane gdzieniegdzie szczątki sieci rybackich oraz niewielkich łodzi. Dużym plusem jest też to, że nie zagląda tu dużo turystów – polecam!

Latarnia morska Formentor (Far de Formentor)

Po Cala Figuera zmierzamy już prosto na sam koniec przylądka. Naszym oczom ukazuje się okazała sylwetka latarni morskiej, która ma aż 56 metrów wysokości. Pomimo bycia tu poza głównym sezonem turystycznym musieliśmy chwilę pokręcić się po parkingu, aby znaleźć wolne miejsce.

Far de Formentor nieustannie od 1863 r. pełni swoją nawigacyjną rolę. Ostrzega przepływające statki i stara się uchronić je od katastrofy. A ma do tego jak najbardziej warunki – zasięg transmitowanego światła wynosi 44 kilometry! Wewnątrz latarni znajduje się obecnie restauracja oraz sklep z pamiątkami, w którym przy okazji zaopatrzyliśmy się w magnes przedstawiający przylądek z reprezentatywną sylwetką Far de Formentor. Czas na pyszną kawę!

Alcudia – średniowieczna perła Majorki

Z przylądku Formentor ruszamy pospiesznie w kierunku malutkiej miejscowości Alcudia. Miasteczko z nietuzinkową historią, z masą ciekawych zabytków – według mojej opinii zdecydowanie „must see” do zobaczenia na Majorce.

Początki Alcudii datuje się na 123 r. p.n.e. Była ona początkowo zamieszkiwana przez Fenicjan, a następnie Greków. Następnie całą wyspę zajęli Rzymianie i ustanowili Alcudię stolicą Majorki (w tamtych czasach nazywała się Pollentia). W późniejszych okresach była kilkukrotnie niszczona. Rozkwitła dopiero w czasach arabskich (około 900 r n.e.), kiedy to stanowiła jedno z najważniejszych ośrodków handlowych oraz kulturalnych na Majorce. Swoją nazwę zawdzięcza Maurom, którzy używali określenia Al-Kudia, oznaczająca dosłownie „miasto na wzgórzu”

UBEZPIECZ SWOJĄ PODRÓŻ

Wyjeżdżając zagranicę koniecznie pamiętajcie o ubezpieczeniu, ponieważ w razie nagłego zachorowania lub wypadku, jesteście w stanie uniknąć nieprzyjemnych sytuacji. Sami najczęściej korzystamy z bezpłatnego kalkulatora i za jego pomocą wybieramy najlepszą ofertę.  

Alcudia – co warto zobaczyć?

Na zwiedzanie Alcudii nie mieliśmy przeznaczone dużo czasu, dlatego też postanowiliśmy zobaczyć to, co najważniejsze. Na starcie wita nas imponująca brama Porta de Moll, która wprowadza nas do Starego Miasta. Niemniej imponujące są średniowieczne mury obronne, sięgające wysokością nawet 6 metrów. Ich budowa trwała ponad 60 lat!

Kolejnymi zabytkami, których nie sposób przeoczyć jest niewielki ratusz z interesującą wieżą zegarową z początku XVI w. oraz kościół świętego Jaimego (Esglesia de Sant Jaume). Następnie przyszło nam powłóczyć się leniwie po urokliwych, wąskich uliczkach, szalenie przypominających te, które zobaczyliśmy w Valdemossie. A przy uliczkach klimatyczne restauracje, kwiaty i wykonane z piaskowca kamienice. Na deser zostawiamy sobie serce Alcudii i najbardziej rozkrzyczane miejsce – Plaza Constitucio. Idealne miejsce na popołudniowy lunch!

Cuevas del Drach – Smocze Jaskinie

Majorka to nie tylko piękne plaże i lazurowa woda, to również spora liczba jaskiń, których absolutnie nie można pominąć podczas pobytu na wyspie. Do zwiedzania zostało udostępnionych 5. My zdecydowaliśmy się na tą najbardziej znaną – Cuevas del Drach, czyli Smoczą Jaskinię. Po dotarciu do urzekającego miasteczka Porto Cristo i zaparkowaniu auta szybko zmierzamy do kas, ponieważ ostatnie wejście w okresie od 1 listopada do 30 kwietnia jest o 15:30!

PRZYNIEŚ GÓRY DO SWOJEGO DOMU!

Za bilety wstępu zapłaciliśmy 16 EUR za osobę (istnieje możliwość zamówienia ich online, wtedy cena wynosi 15 EUR/os.). Link do strony, na które można je nabyć znajdziecie TUTAJ. W cenie biletu zawiera się 10-minutowy koncert muzyki klasycznej wykonywany przez kwartet muzyczny znajdujących się na łodzi.

Cuevas del Drach – informacje praktyczne

Z jednej z tablic ustawionych przy wejściu dowiadujemy się na starcie, że jaskinie były znane już w średniowieczu (pierwsze wzmianki pochodzą z 1338 roku). Jednak dopiero od 1935 roku zostały one przystosowane do zwiedzania przez turystów poprzez zamontowanie schodów, wytyczenie szlaków i podpięcie oświetlenia.

Temperatura we wnętrzu jaskini wynosi około 21°C, a wilgotność – 80%. W niektórych miejscach jej wysokość sięga nawet 25 metrów. Zwiedzanie nie powinno Wam zająć więcej niż 1 godzinę – całość trasy to około 1,2 km.

Cuevas del Drach – czy warto?

Pierwsze co nas uderzyło, to przyjemna temperatura panująca wewnątrz, która idealnie przygasiła żar lejący się z nieba. Klimat temu miejscu dodawały godne uwagi iluminacje świetlne, liczne stalaktyty i stalagmity oraz jedyne w swoim rodzaju jezioro Martel. Jezioro to stanowi jedno z największych podziemnych jezior na świecie. Co więcej, odbywają się tu wspomniane wcześniej koncerty muzyki klasycznej (grane od 1935 roku). Przedstawienie było krótkie, ale intensywne. Akustyka panująca wewnątrz jest nietuzinkowa! Zdecydowanie warto tutaj zajrzeć!

Trasa pokonana samochodem

MOŻESZ ZAJRZEĆ RÓWNIEŻ TUTAJ