KOŚCIELEC – OPIS SZLAKU

by Kamil | ONE STEP FORWARD

Dla wielu jawi się jako najpiękniejszy szczyt w Tatrach. Dla mnie? Niekoniecznie, mam inny ulubiony. Nie można mu jednak odmówić wyniosłości i przyciągającej wzroku, charakterystycznej sylwetki. Założę się, że będąc na Hali Gąsienicowej w pierwszej kolejności skierujecie swoje spojrzenie właśnie na niego.

Jak wygląda szlak na Kościelec? Czy jest trudno? Czy na szlaku dostępne są łańcuchy do asekuracji? Czy na samym Kościelcu zakończyliśmy naszą dzisiejszą wycieczkę? Czy w końcu dopisała nam pogoda? Jeśli jesteście tym zainteresowani, zapraszam do lektury!


Trasa i profil wysokości:

Kościelec – trudności. Czy wejście na Kościelec jest trudne?  

Kościelec to góra, która „straszy” początkujących turystów swoim wyglądem. Sam będąc po raz pierwszy na Hali Gąsienicowej nie kryłem się ze stwierdzeniem, że tam się po prostu wejść nie da. Onieśmielił mnie wtedy i przez długi czas odpuszczałem sobie go i czekałem na ten odpowiedni moment. W międzyczasie byłem na Giewoncie, Szpiglasowym Wierchu, Granatach, czy Świnicy. Teraz jednak przyszedł czas na polski Matterhorn

Z Kościelcem jest trochę podobnie, jak z Kozim Wierchem. Komentarze w internecie na temat trudności szlaku są tak skrajne, że aż śmieszne. Sam ulokowałbym je gdzieś pomiędzy – 3/5 w mojej subiektywnej skali trudności. Bo tak w rzeczywistości, góra ani nie jest niedostępna, ani też wejście na nią nie jest mocno problematyczne. Początkującym bym jej nie polecił, ale średniozaawansowani powinni dać spokojnie radę. Ba! Do Przełęczy Karb (1853 m n.p.m.) myślę, że to trasa również dla tatrzańskich nowicjuszy (z dobrymi butami na nogach)!

Wspominając wcześniejsze wypady, uważam, że cięższym przeciwnikiem były dla mnie Granaty (wariant od Skrajnego po Zadni). Być może dlatego, że na grani spotkało nas wtedy załamanie pogody. A z Kościelcem jest tak, że na całej jego rozpiętości nie ma jakichkolwiek sztucznych ułatwień. Prawdopodobnie ten fakt paraliżuje co po niektórych i zwyczajnie odpuszczają. Dodatkowo, pojawiają się tu elementy wspinaczkowe, wymagające użycia rąk i efektywnej pracy nóg. Biorąc jednak powyższe pod uwagę oraz własne doświadczenie nadal twierdzę, że nie można Kościelca demonizować i wprawni turyści dadzą mu radę. W Polsce są cięższe do pokonania szlaki m.in. Orla Perć czy Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem i oprócz dwóch newralgicznych rynienek skalnych nic nie powinno Was na polskim Matterhornie zaskoczyć.

Jaki wariant podejścia wybraliśmy?

Do wyboru mamy dwa szlaki dojściowe na Przełęcz Karb (z przełęczy prowadzi na szczyt już tylko szlak czarny). Możemy udać się na nią Czarną lub Zieloną Doliną Gąsienicową. Pierwsza opcja jest dużo bardziej wymagająca, męcząca, ale za to zdecydowanie krótsza. Druga natomiast wznosi się leniwie i łagodnie przyzwyczaja nas do wysiłku. Warto tak zaplanować wycieczkę tak, aby przejść przez obydwa warianty ze względu na interesujące widoki, które serwują.

Osobiście skusiliśmy się na podejście znad Czarnego Stawu Gąsienicowego z racji tego, że zejście od strony Zielonej Doliny Gąsienicowej jest łagodniejsze i mniej obciążające dla naszych kolan. W związku z tym napociliśmy się mocno, aby dotrzeć na Przełęcz Karb (szlak jest stromy i daje w kość), natomiast wracając było już łagodnie i przyjemnie.

Z Kuźnic na Halę Gąsienicową i Czarny Staw Gąsienicowy

Poranek zdawał się przepowiadać słoneczną i bezchmurną pogodę. Tego właśnie potrzebowaliśmy! Jako szlak dojściowy na Halę Gąsienicową wybraliśmy znaną i lubianą przez nas Dolinę Jaworzynki. Nie zatrzymywaliśmy się w ogóle w schronisku Murowaniec. Chcieliśmy jak najszybciej dotrzeć nad Czarny Staw Gąsienicowy, skąd wiedzie droga na Przełęcz Karb i dalej na Kościelec.

Nie będę się rozpisywał nad tym odcinkiem, ponieważ jest on bardzo popularny i kiedyś już o nim pisałem na blogu. Zainteresowanych szczegółami trasy odsyłam tutaj:

Znad Czarnego Stawu Gąsienicowego na Przełęcz Karb

Czarny szlak na Przełęcz Karb ma swój początek na prawo od stawu. Z dołu bardzo dobrze widać ludzi, którzy z mniejszym i większym wysiłkiem napierają ku górze. Początkowo wiedzie on licznymi zakosami po wygodnych kamiennych stopniach. Jednak z biegiem czasu kąt nachylenia zbocza Małego Kościelca, po którym wędrujemy sukcesywnie rośnie. Zatrzymuję się na chwilę, odwracam za siebie i spoglądam na otoczenie rozległej Doliny Gąsienicowej, które jest fascynujące. 

Od tego momentu robi się urwiście, męcząco i bardziej stromo. Mamy znakomitą okazję, żeby przetestować naszą kondycję, która nie należy na szczęście do tych najgorszych. Szczerze powiedziawszy bardziej zmęczyło nas właśnie podejście na Karb, niż na sam Kościelec. Pomimo tego, że jest jak jest, ścieżka prowadzi bezpiecznym wariantem i nie zawiera technicznych trudności. Łatwo też umilić sobie ten kondycyjny wycisk. Wystarczy spojrzeć na majestatyczny szczyt Kościelca, mieniący się Czarny Staw Gąsienicowy czy grań Orlej Perci.

W około 30 minut docieramy do grani Małego Kościelca (1863 m n.p.m.), gdzie kończy się wspomniane, mozolne podejście. W tym miejscu odsłaniają się również ciekawe widoki na otoczenie Zielonej Doliny Gąsienicowej, Beskid czy Kasprowy Wierch. Schodzimy następnie wąską ścieżką delikatnie w dół i po 5 minutach meldujemy się na siodle przełęczy.

Przełęcz Karb (1853 m n.p.m.)

Swoiste wrota na szczyt Kościelca. To stąd prowadzi czarno oznakowany szlak na dach polskiego Matterhornu. Przełęcz oddziela go od zboczy Małego Kościelca, którymi tutaj dotarliśmy. W tym miejscu znajduje się też ciekawa tabliczka, informująca turystów, iż szlak na Kościelec jest bardzo trudny. Dodatkowo, napomina o zachowaniu ostrożności na spadające kamienie, które nabierając rozpędu mogą doprowadzić do poważnego urazu.   

Ruszamy na szczyt! Odcinek: Przełęcz Karb – Kościelec

Z przełęczy doskonale, jak na dłoni widać dalszy przebieg szlaku, który prowadzi licznymi zakosami. Z tej perspektywy północna ściana Kościelca robi na nas ogromne wrażenie i wydaje się być diabelsko stroma! Dostrzegamy hordę turystów, która zmierza w stronę wierzchołka. Drogowskaz mówi o 50 minutach, które nas od niego dzielą. My dzisiaj jednak czujemy moc w nogach i mamy w planach rozprawić się z nim sprawniej i szybciej. W przewodniku wyczytaliśmy, że czekają nas dwa problematyczne miejsca. Jedno zaraz przed wejściem na wierzchołek, a drugie ma rzekomo pojawić się już całkiem niedługo.

Pierwsze utrudnienie – stroma rynna skalna

Początek to spokojny marsz przez gruzowisko i wygodne kamienne, stopnie (choć muszę przyznać, że trochę wyślizgane). Skręcamy w prawo, przechodzimy przez niemniej wyślizganą skalną płytę i stajemy przed pierwszym problemem. To musi być to pierwsze newralgiczne miejsce, o którym czytaliśmy przed wypadem w przewodniku! Potwierdzeniem jest spora kolejka, która się tutaj utworzyła i dzięki której nasz czas przejścia na pewno ulegnie wydłużeniu (ostatecznie spędziliśmy w niej dobre 15 minut).

Osoby podchodzące po skalnej rynnie w większości sprawnie pokonywały trudności. Gorzej jednak było z osobami schodzącymi. Pomimo, że próg jest dobrze urzeźbiony część z nich miała problemy z postawieniem kolejnego kroku i to głównie przyczyniało się do zatoru w tym miejscu. W końcu przyszła kolej na nas. Na szczęście nie taki diabeł straszny, jak go malują. Przy lekkiej pomocy kończyn górnych wdrapujemy się bez problemu na górną krawędź rynny i napieramy dalej.

Utrudnienie numer 2 – strome skalne płyty tuż przed wierzchołkiem

Następnie trawersujemy kilkukrotnie zbocze Kościelca, przechodzimy przez kolejne wyślizgane płyty i czujemy, że szczyt zbliża się nieuchronnie. Po kamieniach, stromą ścieżką nabieramy znacząco wysokości. Jesteśmy już bardzo niedaleko wierzchołka. A to znak, że czeka nas drugie problematyczne miejsce. Podobnie jak przy pierwszym czeka na nas tu korek. Na szczęście nie taki duży jak poprzednio.

Owym „problemem” jest ciąg stromych płyt, na których trzeba zachować szczególną ostrożność. Przydadzą się również ręce, ponieważ czasami trzeba się podciągnąć i podtrzymać. Wspinaczka po skalnej ścianie dostarcza małego zastrzyku adrenaliny, przez co mam wrażenie, że my na szczyt praktycznie wbiegamy. Ekspozycja nie jest przesadnie duża, chociaż czasami musimy przejść blisko krawędzi lub po wąskiej ścieżce. Na pewno jest ciekawie i emocjonująco. Na nudę nie można tutaj narzekać! Uważnie stawiamy kolejne kroki i po krótkim podejściu stajemy na upragnionym szczycie!

Kościelec (2155 m n.p.m.)

Na szczycie istne szaleństwo. Szukamy chwilę wolnego miejsca, żeby usiąść i na spokojnie posilić się oraz zrobić ciekawe panoramy. Widoczność mamy wręcz idealną – trzeba korzystać, bo nie zawsze pogoda jest naszym sprzymierzeńcem. Podchodzimy trochę w stronę Zadniego Kościelca (2162 m n.p.m.) i tam znajdujemy wygodny kawałek skały.

Kościelec wznoszący się na 2155 m n.p.m. należy do grani Kościelców, która dzieli Dolinę Gąsienicową na Czarną i Zieloną. Jego nazwa związana jest z jego piramidalnym kształtem, który przypomina podobno dach kościoła. Jest to jedyny szczyt w otoczeniu Doliny Gąsienicowej, z którego widać wszystkie 21 stawów znajdujących się w dolinie. Bardzo często odwiedzają go nie tylko turyści, ale również taternicy. Dzisiaj na przykład walczyło ich kilku na jego zachodniej ścianie.

Panoramy z Kościelca

Panoramy rozpościerające się ze szczytu Kościelca należą do jednych z najciekawszych w polskiej części Tatr. Wspaniale prezentuje się położony ponad 500 m niżej Czarny Staw Gąsienicowy (1624 m n.p.m.) oraz szczyty, przez które biegnie grań Orlej Perci. Widoczny jest również niewielki Zmarzły Staw (1788 m n.p.m.). Na prawo wznosi się dumnie Świnica i towarzysząca jej Niebieska (2262 m n.p.m.) oraz Gąsienicowa Turnia (2279 m n.p.m.).

Po przeciwnej stronie wyróżnić możemy Skrajną (2097 m n.p.m.) i Pośrednią Turnię (2128 m n.p.m.) oraz całą gamę szczytów należących do Tatr Zachodnich m.in. Beskid (2012 m n.p.m.), Kasprowy Wierch (1987 m n.p.m.), Giewont (1895 m n.p.m.), Małołączniak (2096 m n.p.m.) i wiele innych.

Jeśli podoba Ci się, to co robię i chcesz wesprzeć moją działalność – postaw mi kawę mocy na szlaku! Ja odwdzięczę się kolejną relacją z wyjazdu, praktycznymi wskazówkami, poradą czy niezbędnymi informacjami, które pomogą Ci zaplanować urlop. Dziękuje!

Dodatkowo, każdy kto wesprze moją działalność otrzyma 45 dni darmowego dostępu do bogatej biblioteki audiobooków oferowanych przez BookBeat! 

Zejście na Karb i do Zielonej Doliny Gąsienicowej

Po spędzeniu ponad 30 minut na szczycie postanowiliśmy schodzić. Zejście odbyło się dokładnie tym samym czarnym szlakiem, ponieważ innej opcji nie ma. Na Przełęczy Karb zmieniamy oznakowanie i od tego momentu wędrować będziemy szlakiem niebieskim. Jego przebieg jest zgoła inny od tego, który zaserwował nam czarny znad Czarnego Stawu Gąsienicowego. Idzie się nadzwyczaj przyjemnie, a dodatkowo nasze kolana dziękują nam, że je oszczędziliśmy.

Następnie ścieżka obniża się znacząco i wędrujemy pośród kosówki. Po drodze oczywiście mijamy liczne w tej okolicy stawy. Daleko na horyzoncie dostrzegamy Zadni Staw Gąsienicowy (1852 m n.p.m.) oraz położony bliżej Długi Staw (1783 m n.p.m.). Kolejno po prawej mijamy Kurtkowiec (1686 m n.p.m.), a po lewej Niżni i Wyżni Czerwony Stawek (ok. 1694 m n.p.m.).

Po około 20 minutach od Przełęczy Karb docieramy do skrzyżowania szlaków przy Zielonym Stawie Gąsienicowym (1672 m n.p.m.). Tutaj kończy swój bieg niebieski szlak turystyczny. W pierwotnym zamierzeniu mieliśmy skręcić w prawo w stronę Hali Gąsienicowej. Mówiłem Wam jednak, że dzisiaj czuliśmy moc i na Kościelcu nie poprzestaliśmy! Gdzie nas nogi poniosły? Tego dowiecie się w kolejnym blogowym wpisie. Stay tuned!

Noclegi Tatry – noclegi w Zakopanem i okolicach

Szukasz wymarzonego miejsca na nocleg w Tatrach? Planując wycieczkę na Kościelec najwygodniej będzie Ci szukać noclegów w takich miejscowościach jak: Zakopane, Murzazichle, Poronin, Bukowina Tatrzańska czy Kościelisko.

Jeśli natomiast planujesz spędzić wakacje w Tatrach w niebanalny sposób, to koniecznie sprawdź platformę AlohaCamp. Znajdziesz tam nadzwyczajne miejsca noclegowe – glampingi, klimatyczne domki, domki na drzewach, prywatne kempingi czy tiny houses.

Dla naszych Czytelników mamy też coś specjalnego! Wystarczy, że klikniesz w poniższy baner:

AlohaCamp - 100 zł żniżki na pierwszą rezerwację

Podsumowanie

Wycieczka na Kościelec dostarczyła nam niezapomnianych emocji oraz kondycyjnego wycisku. Najbardziej charakterystyczny szczyt w otoczeniu Doliny Gąsienicowej wynagrodził nam jednak wszystko przepięknymi widokami. Pomimo sporych trudności technicznych (kilka miejsc wspinaczkowych) nie ma tutaj żadnych sztucznych ułatwień. Dlatego, jeśli raczkujecie na tatrzańskich szlakach, polecam nabrać doświadczenia na łatwiejszych trasach np. Giewoncie, Kozim Wierchu czy Szpiglasowym Wierchu. Odradzam też wyjście przy deszczowej pogodzie lub w zimie przy dużym oblodzeniu.

Byliście na Kościelcu czy dopiero macie go w planach? Podzielcie się koniecznie swoimi wrażeniami!  


Jeśli podoba Ci się, to co robię i chcesz wesprzeć moją działalność – postaw mi kawę mocy na szlaku! Ja odwdzięczę się kolejną relacją z wyjazdu, praktycznymi wskazówkami, poradą czy niezbędnymi informacjami, które pomogą Ci zaplanować urlop. Dziękuje!

Dodatkowo, każdy kto wesprze moją działalność otrzyma 45 dni darmowego dostępu do bogatej biblioteki audiobooków oferowanych przez BookBeat! 

MOŻESZ ZAJRZEĆ RÓWNIEŻ TUTAJ